Jan Bednarski

Strona domowa

Niewydane autografy Mikołaja Reja z Nagłowic

wydane: Rocznik Muzeum Narodowego w Kielcach Tom X, Kraków 1977

wystawa: 400 lecie śmierci Mikołaja Reja - Muzeum Przypkowskich - Jędrzejów - 9-11-1969

Henryk Bednarski

Wokół ich proweniencji


     Przedstawiony na zdjęciu dokument, stanowiący zeznanie podatkowe, zapi­sany zaś obustronnie na karcie papieru, ale tylko na awersie ręką Mikołaja Reja (1505—1569) był po raz pierwszy eksponowany w listopadzie 1969 r. w nowo otwartym pawilonie Muzeum im. Przypkowskich w Jędrzejowie. Prze­chował się do chwili obecnej — mimo kataklizmów z hitlerowską okupacją włącznie — w rodzime Bednarskich. Autograf drugi, o którym jeszcze będzie mowa, niestety zaginął we Lwowie w roku 1942 w czasie wspomnianej okupacji.

     Byłem zachęcanyWe Lwowie w czerwcu 1939 r. archiwista i historyk dr Aleksander Czołowski (1865—1944) oglądał u mnie w domu obydwa autografy Reja i nalegał, abym mu je odstąpił celem opublikowania. Przy tej sposobności zachęcał mnie do napisania komunikatu o proweniencji tych dokumentów. Wojna przeszkodziła wówczas temu zamiarowi. i równocześnie poczuwałem się do obowiązku, spełnionego dopiero obecnie, by napisać o proweniencji i losach posiadanych autografów tego prozaika i poety; o tym, że znajdują się w naszym domu, dowiedziałem się od mojej matki w roku 1920 (miałem wtedy lat 13). Były przechowywane w skó­rzanej teczce razem z innymi dokumentami i „pamiątkami z Rudna", w dużej, nabitej książkami szafie, ocalałej szczęśliwie do dziś. Matka mówiła, że gdy dorosnę, wszystko to będzie moje. Tak się też stało w r. 1928. W szafie tej zna­lazłem w późniejszych latach wielotomowe dzieło Bonieckiego, z którego dowie­działem się, że Bednarscy wyszli z Bednarowa w ziemi halickiej, na którym dziedziczyli jeszcze w 1573 r. (Pawiński): pieczętowali się herbem Prus I.A. Boniecki Herbarz polski. Warszawa 1901, t. I, s. 146.

     W  Rudnie,Słownik geograficzny Królestwa Polskiego, Warszawa 1888, t. IX, s. 941. Rudno, wieś w pow. lwowskim, graniczy na płd. z Zimną Wodą. Dla obu wsi wspólny urząd parafialny obrz. łac. W r. 1595 właścicielem Zimnej Wody i Rudna był Jakub Sęp Szarzyński, podstoli lwowski (ojciec poety Mikołaja. 1550—1581), por. Nowy Korbut, Warszawa 1965, t. III, s. 305. Jakub Sęp Szarzyński prowadził spór o granice z arcybiskupem lwowskim Dymitrem Solikowskim, właścicielem wsi Rzęsna. W r. 1607 obie wsie przeszły testamentem Stadnickiego ze Żmigrodu, starosty przemyskiego, do jezuitów. W r. 1774, po kasacie zakonu jezuitów Rudno i Zimną Wodę przyłączono do dóbr rządowych, które przeznaczono do licytacyjnej sprzedaży. Znaczną ich część zakupił w r. 1834 Michał Czacki. W rękach Bednarskich z Rudna ziemia pozostawała do repatriacji w r. 1946. gdzie urodził się mój ojciec Mateusz młodszy Bednarski (ur. 1881 — zm. 1915 we Lwowie), przynajmniej od r. 1780 kilka jego pokoleń wstępnych mieszkało i zajmowało się gospodarowaniem na roli. Ocalały wyciąg familijnyWykaz familijny dotyczący rodziny Bednarskich z Rudna (od r. 1780) wystawiony przez Urząd Parafialny obrz. łac. Zimna Woda, nr 789, z dn. 5 XI 1939 r., podpisany przez proboszcza Stanisława Cichowskiego. podaje pod tym rokiem (w którym też założono księgi stanu cywilnego w parafii obrządku łacińskiego) najwcześniej urodzonego Jana Bednarskiego, pradziadka mojego ojca.

     Najważniejszym źródłem informacji o pochodzeniu i losach autografów Reja była dla mnie tradycja ustna, poznana z opowiadań i rozmów bliskich krewnych. Wiadomości na ten temat, uzyskane od mojej matki, świadka wielu zdarzeń, Anny Bednarskiej z Wolfów (1886—1970), sprowadzają się zasadniczo do zgodnych ze sobą relacji dwu dalszych osób: stryja Jana Bednarskiego i babki Katarzyny Bednarskiej z Kuncewiczów, h. Łabędź (1850—1942).S. Konarski Szlachta kalwińska w Polsce, Warszawa 1936, s. 157—159. Por. A. Boniecki, op. cit, XIII, s. 175 i dalsze.

     Według tych relacji przekazanie ojcu „rodzinnych pamiątek z Rudna" nastąpiło w r. 1906, w dniu ślubu moich rodziców, który odbył się w kościele ewangelickim we Lwowie. W czasie weselnej uczty w domu i mieście rodzinnym matki dziadek z Rudna Mateusz starszy Bednarski (1838—1908) po toaście adresowanym do nowożeńców wręczył mojemu ojcu skórzaną teczkę, zawierającą dokumenty i pamiątki rodzinne, wśród których znajdowały się obydwa zeznania podatkowe Reja.Po weselu moi rodzice wyjechali na zaproszenie dziadków do Rudna, gdzie (jak opowiadali mi stryj Jan Bednarski i matka) odbyła się „wzruszająca” scena rodzinna. Dziadek Mateusz, w obecności swych synów: najstarszego Jana (od którego ta relacja pochodzi) i najmłodszego Mateusza (mojego ojca) oraz córek Anny i Marii — oświadczył siadając obok swej żony Katarzyny: „Jestem już stary i bliski grobu, a przed wami ścieli się życie. Pragnę, abyście wszyscy żyli w zgodzie i szanowali się wzajemnie, mimo wyznaniowych różnic w naszej rodzinie. Jak zamknę oczy, najstarszy syn obejmie całą gospodarkę rolną, bo tylko on jeden ma do tego przygotowanie; przy nim też pragnę pozostać do końca mojego życia z matką. On spłaci rodzeństwo z udziału w ojcowiźnie”. Wówczas wstał mój ojciec, podziękował rodzicom za daną mu możność ukończenia szkół we Lwowie i oświadczył, że zrzeka się spłaty za udział w ziemi na rzecz rodzeństwa, prosi tylko, aby mu ojciec kiedyś przekazał cały swój księgozbiór i portret dziadka Tomasza (malowany w r. 1854 przez lwowskiego malarza Aleksandra Raczyńskiego). W kilka dni potem sam dziadek własnymi końmi przywiózł do Lwowa starą stylową szafę i książki starannie opakowane, wśród których było wiele dysydenckich starodruków, pozostałych po Janie Bednarskim (ur. 1780 r.). Tomasz B. druki te spisał, a Mateusz (ur. 1838) opatrzył je swoim ekslibrisem. Przy sposobności poinformował, że zgodnie z rodzinną tradycją wielu pokoleń Bednarskich z Rudna autografy te pochodzą od dalekiego przodka, Łukasza Bednarskiego, kalwina, który prześladowany za swe religijne przekonania wyemigrował na Litwę, gdzie przez wiele lat był „celebrantem" w tamtejszych zborach, pozostających pod opieką Radziwiłłów. Opowiadał też, że Łukasz Bednarski w wieku chłopięcym po utracie rodziców pod opieką dalszych krewnych uszedł z ziemi halickiej, aby znaleźć bezpieczne schronienie w pobliżu Lwowa przed częstymi w owym czasie napadami Tatarów i Wołochów. Napastnicy rabowali i zazwyczaj palili pozostały dobytek, a ludność wycinali w pień lub uprowadzali w jasyr.

      Ciekawa była dla mnie treść listu z roku 1878, który pisała z Rudna koło Lwowa moja prababka, Marianna Bednarska z Markiewiczów,Prababka Marianna z Markiewiczów pochodziła z Pruchnika koło Jarosławia. Jej mąż, Tomasz Bednarski (1818—1877), syn Jana (ur. 1780 r. w Rudnie) i Agnieszki ze Szczepańskich, wywodził się z rodziny wyznania helweckiego. Za sprawą żony, gorliwej katoliczki, i nieprzychylnego innowierstwu otoczenia, przyjął katolicyzm (wg relacji jego syna, Mateusza starszego, dopiero na łożu śmierci). Tomasz Bednarski i jego syn prowadzili własne gospodarstwo rolne, szanowali protestancką tradycję swego rodu, dbali o posiadane starodruki. Obydwu pochowano w Zimnej Wodzie na terenie starego cmentarza, w pobliżu rzym.-kat. kościoła parafialnego Św. Katarzyny (z r. 1625), gdzie do repatriacji można było oglądać dobrze zachowaną kamienną płytę ich nagrobka. W posiadaniu moim zachował się wspomniany portret Tomasza Bednarskiego, eksponowany w r. 1954 na Wystawie retrospektywnej portretu polskiego w Krakowie (Katalog wystawy, poz. 93). do swojej synowej i syna, Mateusza starszego, gdy ci przebywali w Podgórzu koło Krakowa w gościnie u krewnych (?). Oglądałem ten list kilka razy i czytałem go; ostatni raz w r. 1931.

     Babka Katarzyna wyciągnęła wówczas list ze zgrabnego kuferka, w którym m. in. dostrzegłem fotografie jej wnuków i prawnuków oraz laurkę pochodzącą od nas z okazji jej minionego osiemdziesięciolecia. Niektóre fragmenty listu dobrze wryły mi się w pamięć, dotyczyły bowiem „rodzinnych heretyków" z Łukaszem Bednarskim na czele. „Arcykatolicka teściowa", jak ją nazywała babka Katarzyna, pisała do niej m. in. tak (cytuję z pamięci):

...Ten ci to ciężki heretyk i kalwin zatwardziały, jak ojciec mojego niewiernego Tomasza [mowa o Łukaszu Bednarskim, Janie Bednarskim teściu i Tomaszu, mężu „arcykatolickiej teściowej” Marianny], przed śmiercią przekazał swoim krewnym w Rudnie nowinkarskie heretyckie księgi i pisma, które moi kalwini przede mną ukrywają...

     Ale w dalszym ciągu listu, zatroskana, pociesza się nadzieją, że

...jeszcze się postara o to, aby Mateusz (jej syn, a mój dziadek) nie był zbyt liberalny dla swoich dzieci [m. in. mojego ojca], aby w którymś z nich nie odrodził się nowy heretycki celebrant, w rodzaju Łukasza Bednarskiego.

     Dodała jeszcze, że

...zawsze dziękuje Panu Bogu za to, że pomógł jej niewiernego Tomasza wyrwać wiekuistemu potępieniu...

     Babka Katarzyna i stryj Jan Bednarski opowiadali nam, że jej teściowa za poradą miejscowego proboszcza miała święty zamiar spalić protestanckie starodruki, które Tomasz Bednarski przed nią ukrywał, oraz „...jakieś tam listy pana Reja..”, bo wiedziała, że „...to też był heretyk!” Ale pradziadek i syn jego, Mateusz starszy, w porę owe księgi i pisma ukryli, dzięki czemu przetrwały one do naszych czasów.

    Tyle wymagająca weryfikacji tradycja rodzinna o Łukaszu Bednarskim oraz o proweniencji rzekomo od niego pochodzących autografów Mikołaja Reja. Z kolei pozwalam sobie przytoczyć skromny wynik moich poszukiwań w dostępnej literaturze i źródłach archiwalnych na temat historycznej (jak się okazało) postaci Łukasza Bednarskiego.

     Wiadomo, że w drugiej połowie XVI wieku na Litwie pierwotnie augsbursko-luterska reformacja, zaszczepiona wpływami z Królewca, zmienia wraz z obrządkiem komunii kierunek z augsburskiego na helwecki. Wpływy helweckie, idące z Małopolski na Litwę, zaznaczają się jeszcze w pierwszych dziesiątkach lat XVII wieku, kiedy to — w świetle materiałów archiwalnych — ujawnia się również działalność ks. Łukasza Bednarskiego.

     W opublikowanych w roku 1915 w Wilnie Aktach synodów prowincjonalnych Jednoty Litewskiej z lat 1611—1625 znajdujemy wielokrotnie wymienione nazwisko tego protestanckiego ministra.Monumenta Rejormationis Polonicae et Lithuanicae (dalej cyt.: MRPetL), Wilno 1915, seria IV, z. 2, s. 28, 39, 45, 49, 60, 66, 70, 80, 81. Pierwszy raz występuje on w r. 1614. jeszcze bez tego tytułu, następnie w latach 1616—1625 jako minister w BielicySłownik geograficzny Królestwa Polskiego, Warszawa 1880, t. I, s. 211—212. Bielica, miasteczko na prawym brzegu Niemna, 116 wiorst (ok. 120 km) od Wilna, niegdyś z b. dawnym zamkiem, darowanym wraz z Bielicą przez Zygmunta Augusta Mikołajowi Radziwiłłowi Rudemu, który w roku 1553 oddał kościół parafialny kalwinom. Por. H. Merczyng, Zbory i senatorowie protestanccy w dawnej Rzeczypospolitej, Warszawa 1905, s. 84: „...w r. 1632 wybudowany nowy gmach zborowy... przebudowano 1774 r. ... istniał jeszcze, zdaje się, 1838 r." oraz od r. 1623 również we Wsielubiu. Op. cit., Warszawa 1895, t. XIV, s. 65. Wsielub, miasteczko w pow. nowogrodzkim koło Lubcza. Według świadectwa Łukaszewicza (Dzieje kościoła wyznania helweckiego, t. II, s. 70) kościół tamtejszy od r. 1576 do 1642 znajdował się w ręku kalwinów.

     Na podstawie odpisu dokumentu, znajdującego się w Archiwum Akt Dawnych w Warszawie, pobyt ks. Łukasza Bednarskiego w Bielicy można już stwierdzić w roku 1608, w którym to otrzymał on od księcia Jerzego Radziwiłła jedną włókę ziemi w tym miasteczku w związku z objęciem stanowiska zapewne kierownika szkoły czy tylko (początkowo) diakona w tamtejszym kalwińskim kościele.AGAD, zespół Archiwum Radziwiłłów z Birży, Dz. VIII, poz. 2, k. 7, odpis dokumentu wydanego przez Jerzego Radziwiłła w Dokudowie z dn. 19IV 1608 r. Z zachowanej w archiwum wileńskim (do r. 1939) Jednoty Litewskiej Informacji (danej około r. 1621) Salomonowi Rysińskiemu (pełnomocnikowi) w sprawie utrzymania zborów, szkół i szpitaliMRPetL, seria IV, z. 2, s. XV i XXII—XXIII. w dobrach kuratora gminy wyznaniowej, hetmana polnego litewskiego Krzysztofa Pioruna Radziwiłła, dowiadujemy się, że we Wsielubiu „za nieporządnym odbieżeniem bywszego kaznodziei…” (według Merczynga w r. 1618 był tam ministrem ks. Łazarewicz) zbór nie ma obsady duszpasterskiej ani plebana i „zaledwie do siebie przychodzi… a przyległy... cmyntarz ogrodzony zamczysty, ale kości… na cmyntarzu walają się...” Do uporządkowania zaniedbań i stanu organizacji zboru we Wsielubiu powołany został minister Łukasz Bednarski. W r. 1623 synod prowincjonalny wileński powierza mu stałą misję, tzn. opiekę duszpasterską, również nad tym zborem.MRPetL, s. 80—81. Można to uważać za pewnego rodzaju wyróżnienie. Wspomniane źródła nie pozwalają jednak powiedzieć o ks. Łukaszu Bednarskim nic więcej poza jego działalnością duszpasterską.

     Udokumentowana działalność ks. Łukasza Bednarskiego z lat 1608—1625 na Litwie musiała przypadać na jego wiek dojrzały. Dlatego, uwzględniając krótszą niż dziś przeciętną długość życia w stuleciach minionych, z dużym prawdopodobieństwem można przyjąć, że ks. Łukasz Bednarski urodził się nie wcześniej niż w okresie 1570—1580. Mogło się to w najlepszym wypadku zbiegać ze schyłkiem życia Mikołaja Reja (zm. 1569). Na tej podstawie należałoby wykluczyć możliwość bezpośrednich kontaktów obu przedstawicieli ruchu protestanckiego odcienia helweckiego, należących do tego samego nurtu, który w omawianym okresie promieniował z Małopolski na Litwę.

     Nie znaczy to, że autografy Reja nie mogły znaleźć się w rękach ks. Łukasza Bednarskiego jako pamiątka po wybitnym pisarzu reformacyjnym, a z kolei od niego przejść w posiadanie rodziny. Wydaje się również prawdopodobna zaczerpnięta z tradycji rodziny Bednarskich z Rudna wiadomość, że Łukasz Bednarski w młodości (podobnie jak wielu innych) szukał schronienia przed niebezpieczeństwem częstych w owym czasie, a zwłaszcza w siedemdziesiątych i dziewięćdziesiątych latach XVI wieku, napadów tatarskich i wołoskich oraz że po stracie rodziców, przebywał w ziemi halickiej pod opieką krewnych osiadłych w pobliżu Lwowa.Ruś Czerwona objęła prócz ziemi halickiej także Grody Czerwieńskie i cząstki ziem litewskich. Dla obrony tej kresowej prowincji i dawnej Rzeczypospolitej zbudowano całą sieć zamków i zameczków. (Por. E. Hornowa Stosunki ekonomiczno-społeczne w miastach ziemi halickiej w latach 1590— 1648, Opole 1962). Straty demograficzne powodowane napadami Tatarów i band nękających ludność były podawane przez polskich i ukraińskich historyków albo w rozmiarach przesadnych, albo w sformułowaniach typu: „Walkę z Tatarami opłacała Polska olbrzymimi stratami tak w mieniu, jak i w ludziach” (A. Czołowski i B. Janusz Przeszłość i zabytki województwa tarnopolskiego, Tarnopol 1926). Praca M. Horna (Skutki ekonomiczne najazdów tatarskich z lat 1605—1633 na Ruś Czerwoną, Wrocław 1964) przynosi bardziej precyzyjny pogląd na to zagadnienie dzięki uwzględnieniu w badaniach danych zawartych w juramentach i lustracjach królewszczyzn. Nie obala ona jednak trafności ogólnego sformułowania, że straty w mieniu i ludziach były olbrzymie.

     Dociekania powyższe są w gruncie rzeczy mniej ważne niż fakt, podkreślony na wstępie, że mimo dziejowych kataklizmów (w okresie 400 lat) publikowany obecnie autograf Reja ocalał. Ciągłość jego posiadania w rodzinie Bednarskich z Rudna — jak to można było ponad wszelką wątpliwość stwierdzić — trwała przynajmniej od końca XVIII wieku po dzień dzisiejszy.

     Wydarzeniem, które utrudniło badanie znanego aktualnie przekazu Reja, było zaginięcie w okresie okupacji teczki z dokumentami, zawierającej między innymi „pamiątkami z Rudna” drugi autograf Reja, podobny w treści do ocalałego i wiążący się z nim.

     W r. 1942 na polecenie Stadthauptmanna miasta Lwowa wysiedlono mnie z przedwojennego mieszkania w Rynku pod nr 41 i przeniesiono moje mienie na ul. Ormiańską 16 (nazwaną w czasie okupacji Bürgerstrasse). Przeprowadzki dokonali odkomenderowani na rozkaz władzy administracyjnej „użyteczni” Żydzi z opaskami. Przenosili meble i dość duży księgozbiór do wyznaczonego dla mnie locum na pobliskiej ulicy w zrujnowanym mieszkaniu pożydowskim. Ponieważ nie mogłem w owym dniu osobiście dopilnować przeprowadzki, a moja najbliższa rodzina była daleko poza Lwowem, wiele rzeczy i teczki z różnymi dokumentami poginęły. W roku 1946, przy pakowaniu się do repatriacji, spostrzegłem, że z dwu dokumentów pisanych ręką Reja ocalał tylko ten obecnie reprodukowany. Co się stało z drugim, nie wiadomo. Prawdopodobnie został zagubiony lub skradziony w czasie przeprowadzki, gdy książki, teczki z dokumentami i różne drobiazgi przenoszone w koszach zrzucano i zsypywano jak makulaturę na sterty, w dodatku bez mojego dozoru.

     Zaginiony dokument Reja, osłonięty przezroczystą kalką i tekturową okładką, złożony był w skórzanej teczce związanej tasiemkami, w której ponadto mieściły się osobiste notatki Jana i Tomasza Bednarskich z Rudna, odpisy ich metryk, wykaz książek należących do księgozbioru tego ostatniego (obejmujący przeważnie starodruki) oraz kilka listów z różnych lat XIX i XX wieku dotyczących osób z mojej rodziny. Pamiętam, że wymiary papierowego dokumentu Reja, który zaginął, były wielkością zbliżone do dokumentu ocalałego (około 193 x 150 mm). Był chyba pisany również obustronnie i tylko po stronie awersowej ręką Mikołaja Reja, przez niego też podpisany obok odciśniętej na wosku pieczęci z herbem i inicjałami „N.R." (Nicolaus Rey). Dotyczył, tak samo jak dokument zachowany, „karczmy niewarnej” (bez browaru) oraz osoby pana Smolika, współwłaściciela Bobina.

     Dokument obecnie publikowany ocalał szczęśliwym zbiegiem okoliczności. W końcu roku 1939 pokazywałem go ponownie na życzenie dra Aleksandra Czołowskiego (dyrektora Archiwum Miasta Lwowa) i w związku z tym wyjąłem autograf ze skórzanej teczki; później nie włożyłem go już na dawne miejsce, lecz umieściłem w osobnym passe-partout, które otrzymałem na ten cel od dyr. Czołowskiego. Podobne passe-partout obiecał mi jeszcze dyr. Czołowski na drugi autograf Reja, ale wypadki wojenne przeszkodziły spełnieniu tej obietnicy. Dzięki temu zbiegowi okoliczności okazywany dokument ocalał.

     Dr A. Czołowski uważał obydwa autografy za oryginały, pisane ręką Mikołaja Reja. Datował je na połowę XVI w. Chciał je zakupić do zbiorów miejskich i dlatego stale się nimi w czasie okupacji interesował. Nawet wtedy, gdy leżał już poważnie chory, zaprosił mnie w tej sprawie do siebie na ul. Wronowskich, gdzie mieszkał.

     Tyle o losach i pochodzeniu Reianum ocalałego w moich zbiorach oraz drugiego, które zaginęło.

*

     Proweniencja listu Mikołaja Reja przechowywanego w Muzeum Narodowym w Krakowie nie jest znana skutkiem zniszczenia przez Niemców w czasie ostatniej wojny dokumentacji przybytków. W każdym razie nie wchodził on ani do pierwotnej kolekcji Hutten-Czapskich, ani do zbiorów Wittyga (W. Wittyg znał jednak ten list gdyż podpis Reja zeń opublikował w faksymilowanym wydaniu Figlików). Akt posiadał starą sygnaturę MNK. VIII. R. 6239 i numer inwentarzowy 112 010.

 

 

 

Materiały i komentarze

(Przy translacji zastosowano Zasady wydawania tekstów z XVI-XVIII w., Wrocław 1955, typ A.)


Zeznanie podatkowe Mikołaja Reja. Bobin (nieco po 11 kwietnia 1552 r.)

Zbiory prywatne Henryka Bednarskiego w Krakowie.

Oryginał papierowyNa papierze widoczna jest część znaku wodnego, który doc. dr Włodzimierz Budka identyfikuje hipotetycznie z herbem Jelita. Tenże znak Jelita występuje na akcie Mikołaja Reja-juniora z 1571 r. (por. komentarz niżej oraz L. Méyet Nieznany autograf Reja [w:] Z wieku Mikołaja Reja, Warszawa 1905, cz. II, s. 67—68) i odpowiadałby jednej z szesnastowiecznych podkrakowskich papierni. 19,3 x 15 cm. Pieczęć sygnetowa z h. Oksza i literami NR (ryciny).

Ja Mýkolaý Reý SNaglovýcz výfznavam thým lýfz-

them ý wewfzý wbobýnýe kthora dzýerze fpanem 

Smolýkýem ýfz mam vnýeý fzefzcz pollankow ý

fýodma karczme nýevarna od thých ze flýe 

pobory ofzmnalczýe grofý a ýfzbý tho býla 

ýafznýeýfza prawda pýfze then lyfth fwa 

rekam wlafznam ý nathofz klade pýeczecz fva

Mýkolaý Rey

Snaglovýcz

[Na odwrocie innym pismem:] 

Parochia in Bobin

Ibidem sors rej

 

Wacław Urban

Komentarz rzeczowy

 


     Datowanie. Szersze granice chronologiczne wyznaczają daty: 1539, odkąd Rej zaczął używać przydomka „z Nagłowic”, oraz 1562, kiedy sprzedał swą część w Bobinie. W zeznaniu jest mowa o sześciu gospodarstwach chłopskich w części Reja, co pokrywa się ze stanem z lat 1546-1547 (Archiwum Uniwersytetu Jagiellońskiego w Krakowie, akta papierowe, dok. 4935 i 4936 por. Klątwy przeciwko Rejowi). Bliższą datację zeznania daje porównanie zawartych w nim danych liczbowych z ustawową wysokością podatków, które w połowie XVI w. nigdy nie były tak niskie, jak w r. 1552. Płacono wtedy po 2 gr. od gospodarstwa chłopskiego i po 6 gr. od karczmy, w której nie ważono piwa (Volumina legum, t. II, s. 600 i 602; por. też trzy inne zeznania Reja z 1552 r. wydane przez T. WierzbowskiegoMateriały do dziejów piśmiennictwa polskiego, wyd. T. Wierzbowski, t. I, Warszawa 1900, s. 93—94.), co daje dla Rejowej części Bobina właśnie 18 gr. Datowanie na 1552 r. (oczywiście sporo po 11 kwietnia, kiedy zakończył się sejm) potwierdza jeszcze identyczność pieczęci na autografie I oraz na nie własnoręcznym akcie Reja z 24 VIII 1552.Muzeum Narodowe w Krakowie. Zbiór autografów, fasc. 524/5, oryginał (ale nie autograf) z daru Wittyga. Obie pieczęcie mają na prawym (heraldycznie) obrzeżu tarczy z h. Oksza wrąb u góry, powyżej tarczy herbowej brak w nich krzyża, a litery NR monogramu są pochyłe.

     Zeznanie podatkowe (kwit) z 1552 r. jest obok innego z tegoż roku. wydanego przez Wierzbowskiego,Archiwum Główne Akt Dawnych, Archiwum Skarbu Koronnego, Oddział I, 53. fol. 413 (drobny skrawek papieru ze śladem pieczęci). najstarszym znanym i zachowanym autografem Reja-poety. Uważam bowiem (idąc tu za sugestią prof. dr Zofii Kozłowskiej-Budkowej, potwierdzoną przez znanego wydawcę źródeł dra Stanisława Kurasia), że dotyczące importu wina zaświadczenie, które wydawca, L. Méyet, datował na 17 maja 1541 r. (por. .”Odrodzenie w Polsce”, t. III, cz. 1, s. 117—118), pochodzi z r. 1571, a więc jest autografem syna pisarza — Mikołaja-juniora.

     A oto dowody:

     1. Trzecia cyfra w datacji rocznej jest bardziej podobna do siódemki niż do czwórki.

     2. Pismo aktu datowanego z Topoli jest bardzo różne od innych dokumentów Reja. Charakter pisma i ortografia są w tym wypadku bardziej nowożytne i gdyby nie było żadnych danych chronologicznych, datowałbym zaświadczenie na sześćdziesiąte - osiemdziesiąte lata XVI w.

     3. Pieczęć jest inna niż na aktach z 1552 r.: tarcza herbowa ma oba boczne obrzeża podobne (bez głębokiego wrębu z prawej strony — pod N), u góry zaś jest krzyż między prostymi literami NR. Jaka jest pieczęć na akcie starego Mikołaja z 11 VI 1569 r., trudno sądzić na podstawie niewyraźnej podobizny, ale nie jest to sprawa decydująca, gdyż po pierwsze, Poeta, występując wtedy w sprawie syna Mikołaja, mógł przyłożyć jego pieczęć, i po drugie, w 1569 r. mógł mieć już nową pieczęć (z krzyżem), którą ze śmiercią przekazał swemu najstarszemu synowi — Mikołajowi młodszemu.

     4. Poeta picie wina potępiał (wielbiąc piwo), a w zasadzie poglądy głoszone przezeń w utworach nie są przeciwne jego praktyce życiowej.

     5. W 1571 r. import wina do Polski był o wiele znaczniejszy niż około r. 1540.Według obliczeń węgierskiego historyka w 1540 r. eksport z Węgier do Rzeczypospolitej wynosił około 60 hektolitrów wina, w 1571 r. zaś przekroczył 3580 hl, czyli powiększył się aż 60-krotnie! — Gy. Komoróczy Borkivitelünk észak felé, Kassa (Koszyce) 1944, s. 249. Rok 1541 był w XVI w. chyba momentem największego zamętu na Węgrzech, a więc Szczygieł tym bardziej by się wówczas tam nie wybierał.

     6. Mikołaj Rej młodszy był ściśle związany z obu występującymi w akcie miejscowościami, bo odziedziczył po ojcu wieś Topolę i dwór w Skalbmierzu.

     7. Po kilku latach poszukiwań udało mi się uzyskać argument koronny: podpis Mikołaja Reja-juniora w protokołach ksiąg grodzkich krakowskich, złożony przy akcie z 4 maja 1571 r.Archiwum Państwowe Miasta Krakowa i Województwa Krakowskiego. Oddział na Wawelu, Castrensia Cracoviensia, t. 1142, s. 516. Jest on identyczny z podpisem złożonym na akcie wydanym przez L. Méyeta, nie pokrywa się zaś z charakterem pisma Poety.

    Nagłowice, wieś parafialna w dawnym powiecie lelowskim woj. krakowskiego. Stara siedziba Rejów pozyskana przez Mikołaja, który już 25 kwietnia 1539 r. występuje jako tutejszy dziedzic (Archiwum Kurii Metropolitalnej w Krakowie, Acta Episcopalia, t. 18, s. 100).

     Bobin, wieś parafialna w powiecie proszowickim woj. krakowskiego, której połowę odziedziczył Poeta po ojcu w r. 1529.

     Kasper Smolik z Wolwanowic. h. Kotwicz (zm. po 1575), średnio zamożny szlachcic, który w 1550 r. odziedziczył po śmierci ojca Jana połowę Bobina. Uwieczniony przez Reja przyjaźnie w Zwierzyńcu, kupił odeń w r. 1562 resztę wsi. Kasper był gorliwym protestantem, głównym twórcą zboru w Bobinie i seniorem kalwińskiego dystryktu krakowsko-chęcińskiego. Sam w młodości dworzanin Zygmunta Augusta, pozostawił notowanych w historii literatury synów Jana i Piotra.

[…]


     Na zakończenie niech mi będzie wolno serdecznie podziękować tym, którzy pośpieszyli z pomocą, a nawet inicjatywą przy wydawaniu niniejszych autografów, zwłaszcza zaś dr Marii Krynickiej i dr Zofii Trawickiej. pracownicom Biblioteki Czartoryskich w Krakowie. Opracowanie filologiczne (i transkrypcję) drukowanych tekstów pozostawiam specjalistom.


  



Komentarze obsługiwane przez CComment